Miałam plan, by napisać jakąś historię związaną ze świętami i tak się do tego zabierałam, że już po Bożym Narodzeniu. Ale nie ma tego złego... Wszystkie moje pomysły oscylowały wokół jakiegoś konfliktu, sytuacji braku, nieszczęścia, które pod wpływem magicznej świątecznej atmosfery znajdują cudowne rozwiązanie. Jest to niewątpliwe wpływ zawodu, a konkretnie dogłębnej i wielokrotnej analizy "Opowieści wigilijnej " Dickensa, który to staroć szczerze uwielbiam.
Pisząc jednakże o cudzie świąt, byłabym w wielkiej niezgodzie z samą sobą. Przeżywszy czterdzieści dwie wigilie, jednego jestem pewna - święta niczego nie wyjaśniają i nie rozwiązują. Może tyćkę ułatwiają. I bardzo dobrze. Źle by to świadczyło o ludzkim gatunku, gdyby jedyną mobilizacją do załagodzenia trudnej sytuacji była wspólna wieczerza.
Swięta są natomiast doskonałą okazją do przykucnięcia z kubkiem grzanego wina w pobliżu choinki i pogdybania o ich sensie i potrzebie, mimo iż nigdy już nie będą takie jak te z dziecinnych wspomnień.
Swięta ze wspomnień pachną, a jakże, czekoladą i pomarańczami. Dzisiejszym czekoladom i pomarańczom daleko do tych z dzieciństwa, choć zawierają najlepsze kakao i pochodzą z najbardziej ekologicznych farm na świecie. Niestety, ich woń już nie sprawia, że zaczynam odczuwać świąteczną atmosferę. Co innego wszędobylski w tym okresie zapach gotowanej kiszonej kapusty i suszonych grzybów. Jeśli uciec od niego można tylko pod choinkę, to znak, że święta tuż tuż. Ale co tam! Slinka cieknie mi na samą myśl o pierogach z kapustą i grzybami, bigosie czy krokietach i wcale się tego nie wstydzę. W niektórych domach na wigilijnych stołach pojawia się też kapusta z grochem... na szczęście doprawiona sporą ilością majeranku, który wiadomo przed czym ratuje.
Odczarować należy również świąteczny stół. Tu muszę dodać, że mebel ów ma dla mnie kluczowe znaczenie. Mój prywatny stół zajmuje połowę kuchni, jest dębowy, ciężki i toporny, i ku rozpaczy pedantycznej przyjaciółki Izy permanentnie zagracony. Ale mimo bałaganu mieści się przy nim co najmniej osiem osób, tłum prawdziwy. Choć jeszcze nigdy przy wigilijnej kolacji.
Mój archetypiczny świąteczny stół już zawsze będzie stał w domu babci Luby, która dorobiła się piątki dzieci, każde założyło rodzinę. Przez wiele lat spotykaliśmy się na wspólnych wigiliach. Zasiadała przy babcinym stole spora gromada, było głośno, gwarno, a dla dzieci czekających na prezenty trochę straszno. Bo też Gwiazdor, który nas odwiedzał, w niczym nie przypominał poczciwego i dobrodusznego grubaska, który wpada przez komin i wita się rytualnym "Ho ho ho!". Nasz Gwiazdor był jakiś taki sztukowany, wybrakowany, przyodziany w dziadkową kufajkę i w koszmarnej masce, która zniekształcała głos najmłodszego wujka. Bo przecież było wiadomo, że to on, ale dawaliśmy się nabrać, przestraszyć. Strach dzieci był elementem niepisanej umowy międzypokoleniowej.
Trudno jest dziś utrzymać dziecięcą wiarę w Gwiazdora. Zresztą, nawet z imieniem problem, regionalizmy skuteczne rugowane są przez ogólnopolskie, a wręcz ogólnoświatowe media. Z gwarem przy stole też różnie - niekiedy jedynym ratunkiem na krępującą ciszę okazuje się być koncert kolęd, nadawany przez którąś z telewizji.
Czasami trudno wysiedzieć przy stole. Zwłaszcza komuś, kto lubi gawędzić, rozmawiać, dyskutować. Rodzinne drogi rozchodzą się tak bardzo, że trudno uwierzyć - to są bracia z jednej matki i jednego ojca.
Myślę, że nie wymianie przeżyć czy poglądów służy wigilijne bycie razem, lecz... po prostu byciu razem.
Która to umiejętność należy do najtrudniejszych na świecie.
Tak więc, czasie świąteczny, bądź, choć coraz mi trudniej ciebie poczuć, przygotować się, przeżyć... Czasie ważnych i potrzebnych spotkań, bywa
że niezręcznych i na przymus, czasie darowanym z poczucia obowiązku wobec rodziny, przyjaciół, bliskich. Potrzebuję cię, czasie świąteczny, jak nigdy.
że niezręcznych i na przymus, czasie darowanym z poczucia obowiązku wobec rodziny, przyjaciół, bliskich. Potrzebuję cię, czasie świąteczny, jak nigdy.
P.S. Wszystkim życzę dobrego czasu poświątecznego, a w nowym roku wielu okazji do spotkań z bliskimi i cudownych rozmów.
P.S. 2.
I wielu wspaniałych płyt, i lektur.
I.
Komentarze
Prześlij komentarz