Niedziela: pisanie, czytanie, bieganie, teatr.
Muszę  stworzyć wstęp do monografii  szkoły. Staram się, ale średnio mi to idzie. Nie marudź - mówię do siebie! Ciesz się, że ktoś  chce  to wydać, a co jeszcze ważniejsze - ktoś chce tę monografię przeczytać! Kilka bardzo ważnych osób, byłych  uczniów i nauczycieli. Czekają bohaterowie książki,  dla nich  to ważne.
Poza tym nie ma wstydu. "Dobrze to napisane" - chwali jedna  z pierwszych recenzentek, bohaterka, polonistka - legenda szkoły. Polonistka chwali  polonistkę - z pewnością  demonizuję ten temat,  ale jakoś  zawsze  najbardziej  bałam  się opinii koleżanek  i kolegów  po fachu:)
Spotykamy  się przypadkiem w osiedlowym spożywczaku, w sobotę, podczas  zbiórki  żywności. Są ze mną dzieciaki - oficjalnie dwoje,  nieoficjalnie czworo: skład  wystarczający,  by stworzyć musical o pomaganiu,  który  powstaje ad hoc, ku uciesze  pań pracujących przy kasach. Miłe urozmaicenie codziennej harówki, odmiana od zwyczajowej  klienteli sklepu, skupionej na wyborze wędliny i kawy, pytającej o papierosy  i piwo. (Choć istnieje tu również ponadspożywcza więź - zwierzenia przy kasie odbywają się jak za dawnych lat, żeby nie było. Między  pytaniem o kartę lojalnościową a prośbą o pin niejedna pada skarga na los, niejeden płynie  żal. A to córka źle dzieci wychowuje, a ten lub ów od dawna nie odwiedza.  Poza tym wszystko drożeje.)
Wracając do zbiórki,  idzie nam świetnie - nawet  ci, którzy przyszli tylko po piwo,  wrzucają do naszego  koszyka choćby  paczkę  makaronu. 
Do domu wracam po czternastej i bimbam  sobie  przez  resztę  soboty, myśląc  o tym, że  wstęp sam się w niedzielę napisze,  w dziesięć minut, przecież to łatwizna.
Nic z tego. Niedziela ma się ku końcowi, a ja utknęłam na drugim akapicie.
By podnieść się na duchu, tworzę kolejny wpis do Kurkowego kalendarza. 
Wstępie, wstąp do mej głowy!!! Masz czas do jutra!
8 grudnia 2024r.

Komentarze
Prześlij komentarz